O relacji z samą sobą! Chodź pogadamy przy kawie...
Zobacz oryginał pt., 11/05/2018 - 21:03Pomalowałam na czerwono usta i lekko pofalowałam włosy. Na wilgotne ciało założyłam ulubioną sukienkę w grochy i wybiegłam z domu. Tak szybko, jakby ktoś "wystrzelił mnie z procy". Przybiegłam w to miejsce, na ciepłą kawę i małego croissanta. Na zegarku dochodziła ósma, a lokal zapełniał się w błyskawicznym tempie. Lubię to obserwować. Mijający mnie ludzie. Każdy z nich ma swoją historię. Każdy z nich wyraża siebie na swój sposób. Lubię o tym rozmyślać, a czasem zwyczajnie mam ochotę się dosiąść i powiedzieć: "Cześć, opowiedz coś o sobie". Niektórzy przyciągają jak magnes. Mają jakieś nieopisane światło w sobie, które bije po oczach. Inni za wszelką cenę starają się odpychać, choć w środku drżą i proszą o ciepło ramion drugiej osoby. Wiem to, bo sama doświadczyłam podobnych chwil. Na zewnątrz siłaczka, a w środku drżący liść na suchej gałązce. Im bardziej pozowałam na twardzielkę, tym mocniej zagłuszałam swój wewnętrzny głos. Czasem pragnęłam zadowolić zbyt wiele osób wokół siebie, a zapominałam o najważniejszej - samej sobie. Niósł mnie czas, ranił porywisty wiatr, wciąż wymagałam więcej, bo przez moje życie przewinęły się różne głosy. Niektóre pomagały i dodawały siły, ale te negatywne wbijały się jak szpilki i trudno było się ich pozbyć. Wątpiący wzrok, krytyka. Wystarczy, że tylko raz usłyszysz coś podobnego i już na zawsze brzmi to w Twoich uszach. Najgorsze, że sama tak zaczynasz patrzeć na siebie...a później już tylko szukasz potwierdzenia. W nieudanych związkach. Niezdanych egzaminach. Strachu przed podjęciem kolejnego kroku czy przed wyrażeniem własnego zdania.
Czytaj więcej »
Zaloguj się, żeby dodać komentarz.