Dziewczyna szamana / shaman's girl

Trochę o stylizacji

Bazą tej stylizacji jest włóczkowe wielokolorowe ponczo z frędzlami tak bardzo modnymi w tym sezonie, a w następnym to już chyba będzie szaleństwo. Skusiłam się na nie i jeszcze na dwa inne, jedno rozcięte z przodu czarno-białe, a drugie z beżowego misia. Okazało się, że chociaż fajnie wyglądają i na pewno grzeją, to są dla mnie trudne użytkowo. Jeśli chodzi o poncza problematyczny jest dla mnie sposób noszenia torebki. Lubię przekładać torebkę przez ramię na skos, żeby nie zajmowała mi rąk, a ponczo to wyklucza, bo się dziwnie zwija i podwija. Oprócz tego w przydrożnej toalecie koniecznie trzeba je z siebie zdjąć bo utaplaniec gwarantowany ;) Zresztą toaletowo wszelkie długawe frędzle te spódnicowe i sukienkowe są dla mnie poważną udręką. Zawsze jakiś zechce zanurkować, albo zamieszkać po drodze w majtkach czy rajstopach. Torebkowym rozwiązaniem dla mnie już mniej wygodnym, bo często coś wkładam do torebki, wyjmuję i notorycznie w niej poszukuję, jest torebka noszona pod ponczo albo właśnie torebka do ręki :) Nie, żebym zaraz była fanką wygody w modzie, ale wkurzać się nie lubię i nie cierpię być mokra, nawet bardzo detalicznie ;) Dzisiejsza stylizacja zasadniczo nawiązuje do lat 70. Są to bardzo trendy spodnie, trendy materiałem, bo sztruksowe, kolorem, bo brudnoróżowe i fasonem, bo dzwony. Do tego szeroki, tunikowaty różowy sweter, no i to wielobarwne ponczo. Dodatki to minitorebka bladoróżowa oraz modny brązowy kaszkiet, jakby trochę nadęty, brązowe zamszowe rękawiczki i skórzane brązowe sznurowane botki na szpilce. Zarówno brąz, jak i kolor różowy pojawiają się w ponczo, więc chyba kolorowo znów szafa tej myszy blogowej zagrała, że aż się rozmachała jakby tanecznie cała i niestety zawieruszone zdjęcia spowodowała ;)